Lucjan Demidowski (ur. 1946) – fotograf związany ze środowiskiem lubelskim, aktywny od lat 60. Członek Związku Polskich Artystów Fotografików od 1971 roku (nr legitymacji: 383). Jedna z czołowych postaci polskiej fotografii konceptualnej, a także lubelski reporter i kronikarz tamtejszego życia artystycznego.
Od zabawy w ciemni do małego skandalu obyczajowego. Pierwsze kroki
Pierwszy kontakt z fotografią Demidowski nawiązał za sprawą swoich starszych kolegów z podwórka, którzy pokazali mu proces wykonywania odbitek w ciemni. Było to doświadczenie formujące – pojawienie się obrazu na kartce papieru światłoczułego zdawało się zjawiskiem magicznym. Zaraz potem, w 1960 roku Demidowski otrzymał od ojca w prezencie aparat – radziecki Zorkij 2S. To nim wykonywał swoje pierwsze fotografie.
W kolejnych latach młody fotograf rozwijał swój warsztat w Fotoklubie „Zamek”, działającym na Zamku w Lublinie. W tym czasie brał udział w licznych konkursach i wystawach fotograficznych. Śledził też ważne wydarzenia artystyczne, na przykład skonfrontował się ze słynną wystawą „Fotografia Subiektywna” w 1968 roku w Warszawie.
Istotnym momentem w karierze Demidowskiego okazała się jego wystawa indywidualna „Obnażenie”, zorganizowana w Miejskim Domu Kultury w Lublinie w 1970 roku. Fotograf zaprezentował na niej akty – od małych odbitek po duże formaty przekraczające 1,5 metra – które wypełniły całe ściany galerii. Wernisaż wystawy zgromadził liczną widownię. Jak relacjonował dziennikarz czasopisma „Kamena”: „korytarz Miejskiego Domu Kultury ledwo pomieścił wszystkich łaknących sensacji, albowiem wieść gminna obiecywała sporo jurnej nagości, o co w mieście naszym może nie tak trudno, ale raczej w warunkach nie tyle artystycznych, co sportowo-towarzyskich”1. W efekcie narosłej wokół wystawy atmosfery, cenzor zdecydował się zakończyć ją przed czasem. Decyzja ta spotkała się z docinkami lubelskiego środowiska dziennikarskiego, w rzeczywistości bowiem fotografiom daleko było do pornografii. Młody fotograf w swobodny sposób konstruował montażowe kompozycje, kobiece ciała przekształcał w znaki graficzne. Jak pisano: „Demidowski, ze znakomitym wręcz wyczuciem napięć przestrzennych, przemienił ciało kobiece w harmonijne zespoły form, nie odbierając mu przy tym posmaku życia, biologicznej witalności”2. Cenzor ugiął się w końcu pod presją i pokaz został wznowiony.
Większość prac z „Obnażenia” fotograf dołączył do swojego portfolio przedłożonego komisji rekrutacyjnej do Związku Polskich Artystów Fotografików w marcu 1971 roku. Zasiadały w niej wielkie autorytety ówczesnej fotografii: przewodniczył Zbigniew Łagocki, a asystowali mu Zbigniew Dłubak, Jerzy Lewczyński, Natalia LL i Wiesław Prażuch. Demidowski sprostał wymagającemu egzaminowi – dołączył do Związku już za pierwszym podejściem.
Konary, kamienie i lustra. Rzut oka na kilka wystaw
W latach 70. fotograf na dobre wkroczył na profesjonalną scenę artystyczną – pokazywał swoje prace na wystawach indywidualnych w galeriach lansujących nowe nurty i brał udział w ważnych prezentacjach zbiorowych. Członkostwo w ZPAF-ie umożliwiło mu udział w słynnej wystawie „Fotografowie poszukujący”, która w styczniu 1971 roku została zaprezentowana w Galerii Współczesnej w Warszawie, a następnie m. in. w Niemczech, Francji i Japonii. Fotografie Demidowskiego do awangardowego zestawu dołączono dopiero na światowe tournée (pierwszy raz pokazano je na Photokina w Kolonii), ponieważ w czasie polskiej edycji wystawy fotograf nie posiadał jeszcze wymaganej od uczestników legitymacji Związku.
W 1972 roku w BWA w Lublinie odbyła się wystawa indywidualna Demidowskiego o tytule „Autoportret”. Funkcję jej zwornika pełnił podwójny portret własny artysty, złożony z dwóch fotografii. Praca była wyjątkowa nie tylko ze względu na wykorzystaną technikę montażu, lecz przede wszystkim z powodu jej dalszych losów. Stała się ona bowiem rekwizytem w spontanicznej akcji prowadzącej ku refleksji nad materialnością medium – Demidowski zdecydował się ją zniszczyć, wykorzystując przy tym różne metody, na przykład zanurzył ją w wodzie czy ochlapywał fioletowym tuszem. Wystawa spotkała się z pozytywną recepcją, fotograf został za nią uhonorowany Wojewódzką Nagrodą Plastyczną. Uwagę przykuł jej intermedialny charakter, w uzasadnieniu werdyktu czytamy: „Premiując wystawę «Autoportret» Lucjana Demidowskiego jury pragnie dać wyraz przekonaniu, że wszelkie sztywne podziały na dyscypliny artystyczne są dziś anachroniczne, a w centrum pola współczesnej wrażliwości artystycznej stoi problematyka humanistyczna”3.
Wystąpienia artystyczne Demidowskiego często przekraczały tradycyjny model ekspozycji fotografii na ścianach. O performatywny akcent wzbogacona została również wystawa indywidualna „Ogród”, zorganizowana w Galerii Labirynt w Lublinie w marcu 1973 roku. Na dużej połaci galeryjnej ściany fotograf zaprezentował zestaw 72 odbitek przedstawiających ciemne bezlistne konary drzew. Został on skontrastowany z niewielką żywą kępą trawy zasianą w szczelinie w podłodze sali, oświetloną reflektorem i podlewaną w czasie trwania wystawy. W swoim działaniu Demidowski wykorzystał lokalne uwarunkowania – nie wyłupywał specjalnie dziury, a roślina rosła uprzednio w okolicy galerii i w to samo miejsce została na koniec zwrócona.
Ważną postacią dla młodego artysty był w tym czasie Zbigniew Dłubak. Z jego „Tautologiami” w 1973 roku podjął artystyczno-intelektualny dialog na temat iluzoryczności obrazu fotograficznego. Potencjał łudzący na pozór prawdomównej fotografii Demidowski unaoczniał za pomocą serii prac „Skala 1:1”, części szerszego cyklu „Rzeczywiste-pozorne”. W ramach tego działania wykonał fotografie białej kartki z napisem „1:1”, umieszczonej w różnej scenerii – na murze, na drzewie, w krzakach itd. Na pierwszy rzut oka kartka zawsze była tych samych rozmiarów, w rzeczywistości jednak zajmowała tylko takie samo pole zmieniającego się obrazu – rozszerzającego i kurczącego się. Kontynuacją tej gry z percepcją są eksperymenty z lustrami, utrudniającymi odbiorcy określenie lokalizacji sfotografowanych przedmiotów i przestrzeni.
Inną charakterystyką twórczości fotografa jest zainteresowanie problemem procesu. Najdobitniej uwidaczniają je prace wykonane na wystawę „Transfiguracje” zorganizowaną znów w Labiryncie w 1975 roku. Część z nich została ułożona w sekwencję i opracowana w formie niewielkich książeczek wiszących na sznurku, by przewracanie kolejnych stron umożliwiało śledzenie tytułowego przeobrażenia. Jedna z sekwencji ukazywała na przykład globus w trawie stopniowo oddalający się od widza, by powrócić w postaci kamienia.
Kamienie, fotografowane od lat 70., są, obok luster, kolejnym znakiem rozpoznawczym artysty. Urzeka go ich stałość, wielkość i niewzruszenie. Fotograficzna medytacja nad kamieniami stała się sposobem na emocjonalne odreagowanie w dobie Stanu Wojennego. Wtedy to gdzieś na Kozubszczyźnie powstała seria „Kamienie Wolności”. Po kilku latach, w lutym 1988 roku, zdjęcia otrzymały drugie życie. Demidowski wraz ze swoim przyjacielem Antonim Zdebiakiem (którego archiwum również znajduje się pod opieką FAF) zorganizowali akcję Drzewokradztwo i Kamieniokradztwo w BWA w Lublinie. Zdebiak w wydzielonym polu na środku sali galeryjnej, na papierze fotograficznym z wylaną chemią, wykonał taniec z miotłą. By uwznioślić ów rytuał Demidowski na ścianach dookoła umieścił odbitki 50 x 50 cm, które imitowały kamienny krąg.
Archiwum faktur, kształtów i zapomnianych przedmiotów. Metoda pracy
Wertując negatywy fotografa natkniemy się na zbliżenia rozmaitych faktur, na przykład murów, drzew czy tafli wody. Wynika to z przyjętej przez niego metody pracy, polegającej na zbieraniu interesujących, nie zawsze z łatwych do objaśnienia powodów, fragmentów rzeczywistości, które kiedyś być może zostaną twórczo przetworzone. Nieraz przedmiotem zainteresowania fotografa-kolekcjonera stają się bardziej uchwytne zjawiska. Na przykład słupy ogłoszeniowe z palimpsestami plakatów w Lublinie i okolicach (Chełm, Parczew), dokumentowane w 1973 roku.
Na postawę Demidowskiego wielki wpływ wywarła idea „archeologii fotografii” jego starszego przyjaciela Jerzego Lewczyńskiego. Kierując się tą myślą wykonał on na przykład reprodukcje dwóch dziecięcych fotografii z prywatnego zbioru kobiety poznanej w Siedlcach. Pierwsza z nich, z 1947 roku, przedstawiała ją, a druga – córkę, sportretowaną w 1974 roku w podobnym miejscu, podobnie ubraną i uczesaną. Dyptyk został pokazany na wystawie „Transfiguracje”. Innym „archeologicznym” gestem z podobnego czasu było uratowanie pliku zniszczonych, sklejonych szklanych negatywów odnalezionych na strychu starej kamienicy w Toruniu. Demidowskiemu udało się rozdzielić płytki poprzez zanurzenie ich w wodzie, nie przetrwały jednak utrwalone niegdyś na nich obrazy. Proces degradacji emulsji sprawił, że wizerunki przekształciły się w amorficzne struktury. Urzeczony abstrakcyjnymi formami artysta negatywy zachował, a po latach wykonał z nich odbitki. Porzucone fotografie, podobnie jak inne skrawki wyłowione z odmętów codzienności, trafiły do różnorodnego i bogatego archiwum osobliwości fotografa. Tam czekają na kolejne interwencje.
***
Od 2024 roku Lucjan Demidowski współpracuje z Fundacją Archeologia Fotografii. Część jego obszernego dorobku została opracowana i jest dostępna w Wirtualnym Muzeum Fotografii.
Biogram przygotował Mikołaj Chmieliński na podstawie rozmowy przeprowadzonej z artystą wraz z Weroniką Kobylińską 29 października 2024 roku.
[1] IJK, Obnażenie, „Kamena” 1970, nr 24, s. 10.
[2] Tamże.
[3] Nagroda dla Demidowskiego, „Kamena” 1972, nr 26 – 27, s. 2.